fbpx

Historia wręczenia jednej kozy

Z doświadczenia wiemy, że im ktoś lepiej mówi po angielsku i im bardziej chce Ci pomóc, tym większa szansa, że chce się zaprzyjaźnić z … Twoimi pieniędzmi. Dlatego, gdy podczas wspinaczki do jaskini Pëllumbas pojawia się samozwańczy przewodnik, wymieniamy z Dawidem porozumiewawcze spojrzenia. Nie z nami te numery, amigo! Teraz to jesteś “hello, my friend”, a na koniec powiesz nam “good price!”.

Postanawiamy więc go zgubić, jednak za każdym razem pan nas odnajduje i cieszy się na nasz widok jak na kinder niespodzianke. W głowie już zaczynamy liczyć, ile przyjdzie nam zapłacić za tą usługę przewodnicką, gdy nagle pan wskazuje nam dalszą drogę i znika. Uf.

 Kanion Erzenit
Widok z drogi do jaskini na Kanion Erzenit

Wchodzimy do jaskini, która bardzo szybko weryfikuje ogólnie przyjętą tezę, że na naukę szpagatu potrzebny jest minimum miesiąc. Wystarczy 15 minut w jaskini Pëllumbas, po której chodzenie przypomina próbę opanowania jazdy na skórce od banana po lodowisku polanym olejem. Wychodzimy stamtąd umorusani, zmęczeni i uchachani jak nigdy.

Jaskinia Pellumbas sprawi, że poczujesz się jak prawdziwy speleolog. Potrafiący zrobić szpagat speleolog….

Jakże szybko opadają nasze kąciki ust, gdy w drodze powrotnej, dosłownie znikąd materializuje się ON. Podbiega do nas i ściska tak mocno, że gdybyśmy byli cytrynami, to zrobiłby z nas niezłą lemoniadę. Macha żeby iść za nim, a my się po prostu poddajemy. Trudno, trzeba będzie zapłacić, to zapłacimy. Tymczasem pan jest w siódmym niebie, że może pokazać nam jakie tu u niego piękne, góry, niebo, rzeka, kozy i każe mi koniecznie wszystko sfotografować. Chce bym zabrała do domu kawałek jego świata.

Spostrzega, że bardzo cieszy mnie widok stadka kóz (tak już mam), dlatego wybiera jedną z nich, chwyta i mi ją wręcza. Tak, wręcza mi kozę. Nie wiem, kto jest tą sytuacją bardziej zaskoczony, ja czy koza, ale tym gestem pan ostatecznie podbija moje serce. Nie żeby trzymanie kozy było jakimś moim marzeniem, ale to było z jego strony tak naturalne, tak spontaniczne, a cała sytuacja wprost absurdalna, że zabrakło mi twarzy na uśmiech.

A jednak, mimo wszystko, wciąż z tyłu głowy pląta nam się myśl, że to niemożliwe, by ktoś robił to bezinteresownie. Tymczasem pan odprowadza nas do wioski, pokazuje swój dom, uśmiecha się i odchodzi. Stoimy przez chwilę zdezorientowani, po czym wchodzimy do najbliższego sklepu, kupujemy największe, zimne piwo, odnajdujemy pana i mu je wręczamy. Pan cieszy się na widok browarka (duh!), a my cieszymy się z odzyskanie wiary w to, że są jeszcze na świecie tacy ludzie, którzy po prostu, z dobroci serca przeprowadzą Cię trudnym szlakiem i wręczą Ci kozę.

Dziękujemy za przywrócenie wiary w ludzi <3

Jeżeli spodobał Ci się nasz wpis, miło nam będzie jak puścisz go dalej.
Myślę, iż mogą Cię zainteresować również te wpisy na naszym blogu.
Nasze podróże możesz śledzić na bieżąco na facebooku i na instagramie.
Dzięki, że byłeś z nami tu przez chwilę <3
Do zobaczenia gdzieś w drodze!

Z wykształcenia dietetyk, z zamiłowania podróżnik. Na swoim koncie ma 33 odwiedzone kraje i apetyt na zdecydowanie więcej. Maniaczka organizowania podróży na koniec świata. Podwładna dwóch rozpieszczonych kotów.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x
G-8ZVJD2KRYR