Zanim zasiadłam do stworzenia tego zestawienia, zadałam pytanie googlowi: “Gruzja – co warto?” Prawie na każdym blogu znalazłam te same odpowiedzi: Tbilisi, Mestia, Droga Wojenna, Sweti Cchoweli, Dawit Garedża, Wardzia. w porywach Ushguli.
Ale ja wiem… wróć. Ja jestem przekonana, że skoro tu jesteś, to jesteś takim świrem jak ja i interesuje Cię mniej znane oblicze Gruzji, miejsca, gdzie rzadko docierają inni turyści i można pobyć z Gruzją sam na sam.
Niektóre z tych miejsc odkryłam docierając na koniec Internetów, o innych ktoś gdzieś kiedyś coś mi powiedział, a ja kopałam tak długo, aż je odkopałam. Są tu też miejsca, o których milczą przewodniki, o których nie za wiele wiedzą sami Gruzini i jedno miejsce, które według nas jest totalnie odlotowe, co jest zupełnie niezrozumiałe dla Gruzinów i ludzi o słabych nerwach.
Wszystkie punkty widokowe, gorące źródła i pozostałe miejscówki znajdziesz oznaczone na mapie na końcu tego wpisu.
WASZLOWANI – SMAK AFRYKI NA KRAŃCU GRUZJI
O Waszlowani milczą przewodniki, milczą też Gruzini. Nie będzie więc przesadą, gdy powiem, że Waszlowani to gruziński koniec świata i choćby dlatego warto tu się pojawić. Brak Internetu, brak zasięgu, tylko Ty i wiatr delikatnie smyrający główki traw. Po prostu bajka.






Krajobraz Waszlowani przypomina nieco Afrykę. Pełen jest tajemniczych kanionów i półpustynnych sawann, zamieszkanych przez sępy, hieny i szakale. Co ciekawe mimo bogatej fauny najłatwiej tu o spotkanie z … innym Polakiem bądź żmiją. Przypadek? Nie sądzę. Latem region staje się niemal bezludny, bo temperatury przekraczają 40 stopni Celsjusza.






Wjazd do parku wymaga specjalnych zezwoleń, nocleg dozwolony jest tylko w wyznaczonych miejscach, a z karkołomnym przejazdem korytem rzeki najlepiej poradzi sobie samochód 4×4. Dużo zachodu, wiem, ale to co Waszlowani daje nam w zamian, w pełni wynagradza nam trud i niegodności. Zresztą zobacz sam/a:
W polskich Internetach próżno szukać jakiś konkretnych informacji o podróży do Waszlowani, dlatego zapraszam do naszego przewodnika po tym niezwykłym miejscu —> https://pluskotywpodrozy.pl/waszlowani/



CZIATURA – MIASTO LATAJĄCYCH KONSERW
– Po co tam jedziecie, przecież tam nic nie ma – pytali zdziwieni Gruzini
– Po co tu przyjechaliście, przecież tu nic nie ma – pytali zdziwieni mieszkańcy Cziatury
– Specjalnie tu przyjechaliśmy, bo macie kolejki linowe – odpowiedziały zdziwione zdziwieniem PlusKoty
– To wy nie macie w tej Polsce kolejek linowych?
– Mamy, ale nasze nie są w tak złym stanie technicznym. Poza tym gdy się rozpadają, to nie można już nimi jeździć. A tu można.
Cziatura to małe gruzińskie miasto, przepięknie położone w górskiej dolinie nad rzeką Kwirili, w krainie manganem i żelazem płynącej. Odkrycie tych złóż w XIX przez poetę (!), niejakiego Akakiego Cereteliego, stanowiło bezpośrednią przyczynę rozkwitu Cziatury.
Jak wiadomo potrzeba jest matką wynalazku, a że potrzebą było zwiększenie wydajności pracowników kopalni (hajs się musi zgadzać), postanowiono stworzyć system kolejek linowych. Pozwoliło to na skrócenie czasu podróży górników ze zbocza doliny do pracy, dzięki czemu mogli dłużej i efektywniej spędzać czas pod ziemią. Dłużej i efektywniej znaczy: 18 godzin ciężkiej pracy bez możliwości odpoczynku, bez dostępu do sanitariatów, bez przestrzegania jakichkolwiek zasad BHP, co było znamienne w skutkach i w liczbie ofiar śmiertelnych. Mimo wszystko chętnych do pracy nie brakowało, a Cziatura tętniła życiem.
Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, upadek kopalń stanowił udar mózgu dla miasta, a dla niepotrzebnych już kolejek linowych paraliż i powolne obumieranie. Na placu boju pozostały tylko nieliczne zdezelowane latające konserwy, które obecnie stanowią największą, choć mocno alternatywną atrakcje Cziatury.
Więcej o Cziaturze i latających konserwach przeczytasz o, tutaj —> https://pluskotywpodrozy.pl/cziatura/



Latające konserwy są w stanie połowicznego rozkładu. To co, wsiadasz?



Podobno chwilowo kolejki nie kursują, dlatego nim zawitasz do Cziatury podpytaj lokalsów o to, czy latające konserwy znów radośnie dyndają w powietrzu.
GRUZJA: DOLINA TRUSO



Dolina Truso to jedna z najpiękniejszych i jednocześnie najczęściej pomijanych przez turystów atrakcji w Gruzji. Czemu tak się dzieję? Nie mam zielonego pojęcia, bo już sama droga do doliny dostarcza niesamowitych widoków, ale i potężnej dawki adrenaliny. W sumie to to może być poniekąd przyczyną … Wąska szosa o awangardowej powierzchni, z jednej strony przepaść, z drugiej strony ściana skalna, a naprzeciwko Ciebie stary Uaz, którego musisz wyminąć. Szczerze powiedziawszy nie jest to odpowiednia trasa ani dla osobówki, ani dla kierowcy o słabych nerwach, jednakże to, co znajduje się na końcu drogi, sprawi, iż zrobisz głęboki wdech i wydech, a z Twoich ust wydobędzie się: „Ale tu zaje…pięknie”.






Monumentalne górskie olbrzymy przyprószone śnieżna siwizną, błękitna rzeka Terek wijąca się u ich stóp i soczysta zieleń polan przełamana różnymi odcieniami czerwieni trawertyn, które zarówno wzbogacają krajobraz, jak i serwują siarkowe delicje zapachowe – to wszystko sprawia, że szczęka wypada z zawiasów.
Jeżeli jeszcze Ci mało to w dolinie Truso odnajdziesz również mineralne jezioro z bąbelkami średniowieczne wieże, twierdzę Zakagori , na wpół opuszczoną wioskę Ketrisii i Monastyr Albano, w którym podobno można nocować i zjeść klasztorny posiłek. Podobno, bo nie sprawdzaliśmy tego na własnej skórze, zbyt bardzo zajęci konsumpcją swojego prowiantu z epickim widokiem na przemarsz setek puchatych owiec przez zbocza górskie.















Alternatywa względem samochodu 4×4
Do doliny Truso możesz dojechać taksówką złapaną na ryneczku Stepancmindy. Jest ich tam pełno, więc wcześniejsza rezerwacja nie jest konieczna. Kierowca zawiezie Cię do wioski Kvemo Okrokana, skąd rozpoczyna się trasa trekkingowa. Pokonanie 22 kilometrów tej łagodnej trasy powinno zająć Ci 6-7h.
GRUZJA: SHATILI I MUCO



Shatili
Już sama droga do Shatili zgina nogi w kolanach i zmusza do zrobienia licznych fotoprzystanków, skutecznie wydłużając czas podróży. Shatili to unikatowa wieś-twierdza, składająca się z 60 kamiennych wież o charakterze obronnym. W czasach świetności wieże były zamieszkane, a pomieszczenia ogrzewano w bardzo ekologiczny sposób, wykorzystując ciepło oddawane przez ciała zwierząt hodowlanych. Smrodliwe, acz skuteczne rozwiązanie.



Obecnie twierdza jest w trakcie połowicznego rozkładu. Z jednej strony natrafiamy w niej na labirynt chodników, wychodzimy na balkony w wątpliwym stanie technicznym i z duszą na ramieniu przechodzimy przez rachityczne kładki. Z drugiej strony odnajdujemy sekretne przejścia, tajemnicze, dobrze zachowane petroglify, a także świeżo odnowione i przeznaczone na wynajem wieże. Taki niekonwencjonalny nocleg to spełnienie naszych marzeń, jednakże podczas naszego pobytu w Shatili temperatura miłościwie panująca sprzyja zmianie stanu skupienia w mrożonki, dlatego też ostatecznie dokujemy się u miejscowych (pierwsze gospodarstwo po lewej po wjeździe do Shatili). Zastosowana metoda ogrzewania na cebule (odzież termiczna + śpiwór + koc + kołdra) okazuje się nie wystarczająca, by uzyskać komfort cieplny. Jak nigdy doceniamy pomysłowość przodków i żałujemy, że nie ma z nami jakiejś krowy albo chociaż osiołka.












Muco
Tuż obok, dosłownie 10 minut drogi samochodem z Shatili, znajduje się niezwykłe miejsce – Muco. Imponująca twierdza, składająca się z 30 domów warownych i kilku wież, które spektakularnie przycupnęły sobie nad urwiskiem i sprawia, że z gardeł wydobywa się wielkie, krągłe „wow”. Mieszkańcy Muco słynęli z odwagi i waleczności. Niestety przegrali walkę z podstępnym przeciwnikiem – czarną ospą, która dokonała zagłady. Spacerując po ruinach twierdzy, wciąż można trafić na ich szczątki.






GRUZJA: BARDZO ALTERNATYWNE SPA
Niedaleko skalnego miasta Wardzia, w niepozornym baraku znajduje się basen termalny. Aby z niego skorzystać musicie zadzwonić na numer telefonu namalowany na jego ścianach. Przydatny będzie język rosyjski, ale i bez niego też się dogadacie. Po chwili przyjedzie do Was dość poważnie wyglądający pan, który pobierze opłatę w wysokości 5 lari/osobę za nielimitowane korzystanie z owego SPA.
Stan techniczny obiektu: wątpliwy
Woda: bardzo gorąca
Klimat: fantastyczny



SIGHNAGHI – MIASTO MIŁOŚCI WINA



Nie będę Ci ściemniać, że przyjechaliśmy do Sighnaghi po to, by zobaczyć monastyr Bodbe (mekkę gruzińskich pielgrzymów) czy przespacerować się dobrze zachowanymi murami miejskimi, z których rozpościera się piękny widok na dolinę Alazani. Nope, nie tym razem. Tzn. zdecydowanie warto to zrobić, ale my przyjechaliśmy tu w innym celu – by bezgranicznie oddać się degustacji napoju Bogów. Delektowanie się rozpoczęliśmy już w progu naszego guesthousu przywitani przez właścicielkę domowym winem i owocami, a zakończyliśmy o zachodzie słońca, sącząc lokalne wino w restauracji z epickiem widokiem na miasto i dolinę.
Dlatego też totalnie nie rozumiem ludzi wpadających tutaj z wycieczkami jednodniowymi tylko na chwilę. Pięknem tego miasta i smakiem lokalnych wyrobów warto delektować się nieśpiesznie, bez zegarka i troski o odjeżdżającą marszrutkę. Szczególnie, iż o poranku możesz uzupełnić zapasy na tutejszym targu, gdzie miejscowi sprzedają lokalne wina i czaczę. Kolejny powód, by zostać tu na noc.
Dla nieco bardziej wykwintnych smakoszów na pewno nieodpartą pokusą będzie wizyta w jednej z licznych, okolicznych winiarni i winnic, które zazwyczaj po krótkim oprowadzeniu zapraszają na profesjonalne degustacje. Mimo iż byliśmy w kilku ciekawych winiarniach (m.in. Kindzmarauali i Khareba) to i tak moje serce zawsze będzie mocniej bić dla niepowtarzalnych, domowych wyrobów z duszą.



W Internetach można znaleźć informację że Signaghi jest miastem bardzo turystycznym.
My byliśmy tam dwa razy i za każdym razem mieliśmy całe miasto tylko dla nas.



A jeżeli boisz się jechać do Gruzji, bo nie znasz rosyjskiego, to koniecznie musisz poznać Tomka.
Tomek mówi w każdym języku, za wyjątkiem angielskiego — > https://pluskotywpodrozy.pl/wieza-babel/



Jeżeli spodobał Ci się nasz wpis, miło nam będzie jak puścisz go dalej.
Myślę, iż mogą Cię zainteresować również te wpisy na naszym blogu.
Nasze podróże możesz śledzić na bieżąco na facebooku i na instagramie.
Dzięki, że byłeś z nami tu przez chwilę <3
Do zobaczenia gdzieś w drodze!