anegdotki, Azja, Wyprawy

Mamo, tato… czyżbym dojrzała?

Do niedawna motto naszych podróży brzmiało: nie spać, zwiedzać, zapierdzielać. Była ono pokłosiem stwierdzenia, że świat jest za duży,
a życie za krótkie, by marnować je na powroty w te same miejsca. Dlatego
z każdej wyprawy postanowiliśmy wycisnąć 110%, a do soku z cytryny dodać jeszcze limonki. Cytując znanego barda z lat 90 XX wieku, Daft Punka: „ do it harder, better, faster, stronger”. Bez nutki skromności mogę powiedzieć, że doszłam do perfekcji w wynajdowaniu ciekawych miejsc
i zaliczania ich WSZYSTKICH w bardzo krótki czasie.

Doprowadziło to do zupełnie irracjonalnej z perspektywy czasu sytuacji. Będąc w Wietnamie postanowiliśmy przejechać 500km w jedną stronę, tylko po to by zobaczyć Angkor Wat w Kambodży i wrócić z powrotu do Sajgonu. Facepalm, czyli po naszemu chlast-w-twarz, to jest to słowo, którego szukasz.

W ten pokręcony sposób zwiedziliśmy cały Wietnam. Przyjechaliśmy do punktu A, odhaczyliśmy go i od razu ruszyliśmy do punktu B. Cały turystyczny alfabet odklepaliśmy w dwa tygodnie. Veni, vidi, vici, co nie? Szkoda tylko, że oprócz taksówkarzy, kierowców autobusów i obsługi hotelowej nie poznaliśmy nikogo. Nie było na to ani sił, ani czasu,
a w najpiękniejszych miejscach spędzaliśmy w porywach półtora dnia.
Z Wietnamu wyjeżdżaliśmy z dużym niedosytem, ale z myślą, ze przecież tak trzeba…

Angkor Wat – spełnienie marzeń każdego podróżnika.

Delta Mekongu; 4 lata później

Siedzimy przy okrągłym stole z bandą nieznajomych. Co rusz ktoś przynosi nam jedzenie i dba o to, by nasze szklanki były systematycznie opróżniane. Ktoś wznosi toasty, inny ktoś maltretuje młotki i kowadełka zebranych nadużywając dostępu do sprzętu karaoke. Za chwilę i my śpiewamy im Wehikuł czasu, jedyną polską piosenkę która przyszła nam do głowy. Fałszujemy jak kotka w trakcie rui, ale w sumie nie ma to żadnego znaczenie.

Jak się tutaj znaleźliśmy? Z nudów wynajęliśmy skuterki i ruszyliśmy bez planu przed siebie. Na zasadzie teraz w prawo, a teraz może w lewo, dotarliśmy do miejsc, gdzie chyba po raz pierwszy widzieli parę ponadwymiarowych białasów na tutejszym mopliku. A gdy już zobaczyli to zaprosili na imprezę i ugościli jak przyjaciół. Nic spektakularnego, wiem,
a jednak będzie to jedno z moich najmilszych wspomnień związanych
z Wietnamem.

Okazuje się, że czasem brak planu to najlepszy plan. I pisze to dziewczyna, która planuje nawet podróż z Katowic do Sosnowca.

Ciekawa jestem, czy jest na świecie więcej takich świrów planowania jak ja? Potrafisz wyruszyć w drogę bez przygotowania na zasadzie „co ma być, to będzie?”

Jeżeli spodobał Ci się nasz wpis, miło nam będzie jak puścisz go dalej.
Myślę, iż mogą Cię zainteresować również te wpisy na naszym blogu.
Nasze podróże możesz śledzić na bieżąco na facebooku i na instagramie.
Dzięki, że byłeś z nami tu przez chwilę <3
Do zobaczenia gdzieś w drodze!

author-avatar

O Magdalena

Z wykształcenia dietetyk, z zamiłowania podróżnik. Na swoim koncie ma 33 odwiedzone kraje i apetyt na zdecydowanie więcej. Maniaczka organizowania podróży na koniec świata. Podwładna dwóch rozpieszczonych kotów.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments