O tym jak nie zostać pożartym
Na zdjęciu widzimy uroczego psa. Niech Was nie zwiedzie jego sympatyczny pyszczek. To pies pasterski, posiadający dwie charakterystyczne cechy: obcięte uszy i niski stopień życzliwości względem obcych. Pasterze obcinają uszy swoim psom podobno po to, by zmniejszyć ryzyko poważnych obrażeń poniesionych w trakcie konfrontacji z dziką zwierzyną, stanowiącą zagrożenie dla stada.
Niezbyt przyjemny charakter psa związany jest z pełnioną przez niego funkcją i dlatego też zaleca się, by podczas pieszych wędrówek omijać stada szerokim łukiem. Szczególnie, iż dla pasterza, uciekający w popłochu turysta często stanowi nie lada rozrywkę w monotonii życia codziennego, więc nie będzie sobie psuł zabawy przywoływaniem psa do porządku.
Dobra rada – dobrą radą, a życie życiem.
Rozbiliśmy nasze pluskotowe obozowisko za małym gruzińskim miasteczkiem Ushguli, z pięknym widokiem na majestatyczne góry. Nasze kontemplacje nad niezwykłymi okolicznościami przyrody przerywa widok wielkiego psa wyłaniającego się zza wzgórza. Dostrzegł nas i zaczął biec w naszą stronę z raczej mało przyjacielskim nastawieniem. Nawet nie próbowałam uciekać, bo spowodowałoby to, iż pies krztusiłby się ze śmiechu jedząc moje zwłoki. Pozostał element zaskoczenia. Zaczęłam do niego zagadywać, jakby był najsłodszym szczeniakiem pod słońcem. „A co to za słodki pieseł? a kto tu jest taki puszysty? a kto tu tak uroczo biegnie?” I pies … zgłupiał. Spojrzał na mnie jak na debila, ale stwierdził, iż chyba jestem jakimś znajomym debilem, skoro cieszę się na jego widok. W ostateczności postanowił nas nie zjadać, dał się wytarmosić, a w nocy strzegł naszego obozowiska.
Mimo happy endu, nie polecam testowania tej metody na własnej skórze…
Jeżeli spodobał Ci się nasz wpis, miło nam będzie jak puścisz go dalej.
Myślę, iż mogą Cię zainteresować również te wpisy na naszym blogu.
Nasze podróże możesz śledzić na bieżąco na facebooku i na instagramie.
Dzięki, że byłeś z nami tu przez chwilę <3
Do zobaczenia gdzieś w drodze!